Felietony

Nastał czas rowerowych ninja. Uważaj, atakują z ukrycia [Felieton]

Od późnej jesieni do wczesnej wiosny nastaje w Polsce czas, w którym ulice przejmują rowerowi ninja. Są groźni nie tylko dla kierowców aut, ale także dla przechodniów, a nawet współbraci w jeździe… Zobacz, jak się bronić!
Udostępnij
fot. Rene Böhmer, Unsplash.com
fot. Rene Böhmer, Unsplash.com

Od późnej jesieni do wczesnej wiosny nastaje w Polsce czas, w którym ulice przejmują rowerowi ninja. Są groźni nie tylko dla kierowców aut, ale także dla przechodniów, a nawet współbraci w jeździe. Pozostają niewidoczni i działają z ukrycia. Jak bardzo zagrażają ładowi społecznemu? Jak sobie z nimi poradzić? Kiedy plaga ninja odpuści? I czy jest czego się bać?

Charakterystyka rowerowego ninja

Rowerowi ninja to bardzo przebiegli cykliści. Wyskakują zza zakrętów i maskują się w cieniu drzew. Ubrani są zwykle na czarno, by nie wyróżniać się na tle ciemnego, zimowego nieba. Niebezpieczeństwo ich spotkania jest duże - panują zarówno w dużych miastach, jak i na lokalnych uliczkach małych miasteczek. W porę niezauważeni mogą napytać Ci sporo biedy.

Rowerowi ninja wychodzą z bardzo prostego założenia. Skoro w mieście są lampy drogowe, to będą widzieli drogę, po której się poruszają. Nie wiadomo, co powoduje, że tak sądzą. Choć nigdy tego nie zbadano, wydaje się, że muszą mieć doskonały wzrok i widzieć w ciemności. To jednak przeczy historii, którą przeżyłem przy niespodziewanym spotkaniu z jednym z nich.

O moim spotkaniu z rowerowym ninja

To miało miejsce całkiem niedawno, ale wciąż we mnie pozostało. Wyjechałem, jak zwykle, w kierunku centrum Poznania. To było popołudnie, ale z racji listopadowej aury ciemność szczelnie już pokrywała niebo. Chmury powoli pędziły po niebie. Co jakiś czas pojawiało się nikłe światło księżyca. Drzewa złowrogo szumiały na wietrze...

Zjeżdżałem z niewielkiego wzniesienia za przystankiem autobusowym. Nie było tam lamp. Wiedziałem, że rowerowi ninja są w takich miejscach szczególnie groźni, ale niespecjalnie się nimi wówczas martwiłem.

Poza tym miałem zarówno przednią, jak i tylną lampkę. A moja przednia lampa ma nie lada zasięg. To jednak okazało się niedostatecznym zabezpieczeniem, by odstraszyć ninja przed atakiem.

Wyskoczył z ciemności z prędkością torowego rowerzysty. Zdążyłem zobaczyć jego sylwetkę, odbić w prawo zaraz przed nim i zjechać na trawę. Miał łydkę wielkości słonia, markową koszulkę i kask z najwyższymi normami bezpieczeństwa.

Wtedy odezwał się. Krzyczał niezrozumiale.

- LAMPKI SIĘ ZAPALA! - odparowałem mu, ale czy słyszał? Nie wiem, bo zniknął z powrotem w ciemnych czeluściach, tak szybko, jak się pojawił.

Tym razem mi się udało. Wyszedłem bez szwanku. Ale co, gdybym nie miał lampek i spotkał go tu raz jeszcze?

Jak się bronić?

Mój przykład daje nadzieję. Wystarczy kilkadziesiąt złotych, by w porę zauważyć atakującego ninja. Sklep sportowy, internet, Allegro… Wystarczy szybki zakup, chwilowy montaż i możesz jeździć spokojniejszy o siebie i innych. Choć nie daje to stuprocentowej gwarancji, na pewno jesteś bezpieczniejszy.

Przy okazji dbasz także o życie rowerowego ninja. Nie myślisz tylko o sobie.

Sekret rowerowych ninja - jak nawrócić ich na dobrą drogę?

Okazuje się, że rowerowi ninja żyją na co dzień wśród nas. Chodzą do pracy, mają dzieci, wykupują ubezpieczenie na samochód i dom, robią badania profilaktyczne, dbają o zdrowie, jedząc zdrowe warzywa i uprawiając sport. Kiedy jednak wsiadają na rower po zmroku, rodzi się w nich bezmyślność, która nie chce ich odpuścić. Uważają, że jest dość jasno. Że kierowcy ich widzą. Że nie tworzą zagrożenia. Że są bezpieczni.

Czasem tłumaczą, że lampki za ciężkie. Że nieładnie wyglądają na kierownicy. Że za drogie.

A Ty, na ile wyceniasz bezpieczeństwo swoich i innych? Podstawowe lampki rowerowe kupisz za kilkadziesiąt złotych. Czy to dużo wobec kilku tysięcy za rower?

Jeśli znasz rowerowego ninję ze swojego otoczenia, zrób mu dobry prezent i kup przednią i tylną lampkę.

A jeśli jesteś jednym z rowerowych ninja, nie cwaniakuj i przejdź na jasną stronę mocy. Tu nie chodzi tylko o Ciebie.

#ZapalLampkęNieZnicz #ŚwiećPrzykładem #Zapalajlampkirowerowe

Artykuł powstał z rowerowej pasji. Jeśli chcesz, możesz za niego podziękować, wspierając nas przez buycoffee.

Udostępnij

Mateusz Chabros

Swoimi przygodami dzielę się, prowadząc profil Swoim Szlakiem. Jazdę rowerem lubiłem od dziecka. Kilka lat temu rower stał się moją największą pasją. Mam za sobą kilka wypraw rowerowych po Polsce i Europie. Na rowerze odpoczywam i szukam wyciszenia wśród natury. Jestem przekonany, że rower to idealny środek transportu po mieście. Dojeżdżam nim, gdzie się da w Poznaniu, w którym mieszkam.

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera.

Okazjonalnie będziemy wysyłać email z nowościami o stronie, ciekawymi rowerowymi treściami oraz ofertami od partnerów. W każdej chwili możesz się wypisać.

Zapisz się

Najpopularniejsze artykuły