Szlaki i trasy rowerowe w Polsce

Jak Kanał Elbląski i Mierzeja Wiślana przywróciły nam radość z podróży rowerowych po Polsce

Od jakiegoś czasu zadajemy sobie pewne pytania. Czy potrafimy jeszcze cieszyć się wyjazdami rowerowymi w Polsce? Czy jest w ogóle możliwe, żeby po kilku latach wypraw poza granicami kraju, podczas których poznawaliśmy tak różne krajobrazy, miejsca, miasta, żebyśmy mogli czerpać przyjemność z wypraw z sakwami do terenów tak dobrze znanych, swojskich, „naszych”? No cóż… Pewne życiowe zmiany sprawiły, że jest jeszcze dla nas nadzieja, a wycieczki w Polsce mogą na nowo zagościć w naszym rowerowym życiu. I co więcej, one mogą naprawdę zachwycać!
Udostępnij
długość: 407.3 km
podjazdy: 2145 m
zjazdy: 2145 m
pobierz plik gpx

W końcu przyszła wiosna. Mówi nam to zielona trawa, kwiaty, liście na drzewach, śpiew ptaków, wygrzewające się na słońcu gady i płazy. Niby prawdziwej zimy nie było w Polsce od lat, klimat łagodnieje, ale co z tego, jeśli od listopada do kwietnia mamy niezachęcającą jesień, dni są chłodne, ponure, życia w nas brak. Jedyne przejażdżki rowerowe, na jakie mamy ochotę, to jazda do pracy i z powrotem. Może czasami jakiś weekend gdzieś w okolicach Warszawy.

Mieliśmy już dość tej wegetacji i ciągnęło nas do niesamowitej frajdy z wyprawy rowerowej z sakwami, nocowania pod namiotem tam, gdzie zastanie nas wieczór, a piękne otoczenie pochłonie nas całkowicie.

Tak, to jest ten czas! Od weekendu przed majówką zaczniemy nasz wyprawowy sezon!

Tylko gdzie pojedziemy? Zastanawialiśmy się całe 5 sekund, bo odpowiedź przyszła sama – chcemy nad morze, kochamy morze, ciągle nam mało tego wielkiego błękitu (a raczej wielkiej zieleni, gdy myślimy o Bałtyku). A według nas najpiękniejsze tereny nad polskim wybrzeżem oferuje Mierzeja Wiślana. Więc mamy to. A do Mierzei dotrzemy rowerami… może z Ostródy? Tam jeszcze nie byliśmy, a jeżdżąc „palcem po mapie” wydaje się, że trasa przez lasy i pola Powiśla, Kanał Elbląski, Wysoczyzna Elbląska i sama gwiazda tej mini wyprawy, Bałtyk, to coś, co pozwoli nam cieszyć się wszystkim, co najbardziej lubimy w rowerowych podróżach po Polsce.

Zatem, kierunek Ostróda! Ruszamy w piątek bladym świtem. Wsiadamy do pociągu w Warszawie i po nieco ponad dwóch godzinach jesteśmy już nad Jeziorem Drwęckim.

Jezioro Drwęckie
Jezioro Drwęckie

Nasze nastawienie jest… Właściwie to trudno napisać, jak bardzo cieszy nas ta pierwsza w tym roku wycieczka i perspektywa nocowania pod namiotem. Tak bardzo nam tego brakowało. A pierwsze kilometry trasy tylko pobudzały nasze apetyty na więcej!

Z Ostródy do Miłomłyna jechaliśmy szlakiem wytyczonym na dawnej trasie kolejowej. Z jednej strony las, z drugiej strony las, co kilka metrów ukwiecone drzewo owocowe. Pierwszy raz w tym roku słyszymy i widzimy tyle ptaków. Wiosna, wiosna w koło! Pogoda dopisuje, słońce świeci coraz mocniej, a my zmierzamy do naszego dzisiejszego celu, Tolkmicka, w wyśmienitych nastrojach.

Zmierzamy do Tolkmicka
Zmierzamy do Tolkmicka

Szlak na dawnej trasie kolejowej kończy się w Miłomłynie, ale kawałeczek za miasteczkiem znowu jesteśmy z dala od wszystkiego. Jedziemy przez las, czasami widzimy jezioro, czasami zielone, pofałdowane pola uprawne, tak charakterystyczne dla Powiśla i tak bardzo zaskakujące, gdy jest się tam po raz pierwszy. Jest niemal zupełnie pusto. Właściwie na jakiś czas zapominamy, jak wyglądają samochody! Przyjemnie było niemal przez cały dzień. Dojechaliśmy do Małdytów, gdzie zrobiliśmy krótki przystanek na zakupy. Z tej niewielkiej miejscowości jechaliśmy już właściwie asfaltowymi drogami do Szlaku Kanału Elbląskiego.

Charakterystyczne pola uprawne podczas przejazdu rowerami przez Powiśle
Charakterystyczne pola uprawne podczas przejazdu rowerami przez Powiśle

Na właściwy Szlak Kanału Elbląskiego wjechaliśmy dopiero po przejechaniu około 48 kilometrów, na wysokości wioski Drulity. Na pierwszy ogień poszła Pochylnia Buczyniec, do której trzeba było dojechać z głównej drogi, ale to kwestia kilkudziesięciu metrów. Warto dodać, że cała Trasa Rowerowa Krainy Kanału Elbląskiego jest doskonale oznakowana i naprawdę trudno się zgubić.

Pobierz gpx i zobacz więcej na velomapa.pl

Gdy zobaczyliśmy pierwszą pochylnię na naszej trasie, wróciliśmy na główną drogę i dojechaliśmy nią do wioski Kąty. I to właśnie stamtąd zaczęła się przysłowiowa wisienka na torcie Kanału Elbląskiego. Bo właśnie od Pochylni Kąty aż do Pochylni Jelenie, trasa wiedzie przy samym kanale i można z niej podziwiać rzadko spotykane rozwiązanie żeglugowe. Gdy widzi się statek, który co chwila musi „przejechać” po torach, bo kończy mu się woda, to znak, że jest się świadkiem czegoś wyjątkowego. Co prawda w przedostatni weekend kwietnia pochylnie jeszcze nie funkcjonowały, ale w pamięci mamy naszą wycieczkę z zeszłego roku, gdzie fragment nad Kanałem Elbląskim również się pojawił. Wtedy właśnie byliśmy świadkami, jak kilka razy statki musiały „przejechać” po torach.

Statki na Kanale Elbląskim przejeżdżają po pochylniach
Statki na Kanale Elbląskim przejeżdżają po pochylniach

Sam szlak wzdłuż wody był całkiem przyjemny. Nawierzchnia zbudowana z płyt była zaskakująco wygodna. Zdarzały się fragmenty wymagające już remontu, ale nawet wtedy bez trudu i w miarę komfortowo można było przejechać. Szlak przy samym kanale skończył się po kilku kilometrach, w miejscowości Jelenie i dalej zmierzaliśmy już do Elbląga po asfalcie. Przez cały czas staraliśmy się trzymać Trasy Rowerowej Krainy Kanału Elbląskiego, bo do tej pory nas nie zawiodła. Do samego Elbląga właściwie nie wjeżdżaliśmy, bo zostawiliśmy sobie to urocze miasto na koniec mini wyprawy, gdy będziemy wracać z Mierzei Wiślanej do Ostródy. Na samych obrzeżach miasta ruszyliśmy już na szlak Green Velo przez Wysoczyznę Elbląską, kierując się do Tolkmicka.

Niby jesteśmy tak blisko morza, niby okolice Żuław Wiślanych to depresja, więc skąd te podjazdy?! Widocznie lodowiec chciał nieco urozmaicić turystom rowerowe wycieczki;-) Nie uskarżamy się, bo Wysoczyzna Elbląska to naprawdę przyjemna odskocznia od płaskich terenów Żuław Wiślanych. Może nie jest to spełnienie marzeń po przejechaniu około 90 kilometrów z sakwami, po raz pierwszy w roku, po dłuższej przerwie, przy perspektywie jeszcze przynajmniej dwóch godzin na siodełku, ale co tam. W końcu jesteśmy na wyprawie, jest wiosna, pogoda piękna. Nie ma na co narzekać!

Szlakiem Green Velo w kierunku Tolkmicka
Szlakiem Green Velo w kierunku Tolkmicka
Jezioro Martwe
Jezioro Martwe

Do Tolkmicka dojeżdżamy przez Jagodnik i przez kilka kilometrów jedziemy pieszym szlakiem Kopernikowskim przy Jeziorze Martwym. Dalej znowu wjeżdżamy na Green Velo i jedziemy nad Zalew Wiślany. Szybkie zakupy w Tolkmicku i ruszamy nad wodę szukać miejsca na nocleg. Szczęście uśmiechnęło się do nas bardzo szybko i niedługo mogliśmy podziwiać pierwszy rowerowo-wyprawowy zachód słońca w tym roku.

Noc była zimna, temperatura spadła niemal do zera. Czuć było, że idzie ochłodzenie i przez cały kolejny dzień dostawaliśmy na to dowody. Ale czyste niebo, mocne słońce i niewielki wiatr rekompensowały nam ten powrót chłodu. No i ruszaliśmy na Mierzeję Wiślaną, za chwilę zobaczymy nasze ukochane morze! I to jeszcze przed majówką, więc ludzi zapewne nie będzie dużo. To był dodatkowy atut.

Nocleg na dziko w pobliżu Tolkmicka
Nocleg na dziko w pobliżu Tolkmicka

Ruszyliśmy szlakiem R10 do Nowego Dworu Gdańskiego i dalej do Stegny, właściwie najkrótszą możliwą drogą. Nie mogliśmy się doczekać spotkania z morzem. Co prawda byliśmy już w tym roku na południu Europy i Morze Śródziemne nierzadko było naszym towarzyszem, ale Bałtyk z jego szerokimi, piaszczystymi plażami i wysokimi, rosnącymi nieopodal sosnami, jest niemniej zachwycający. A na pewno zupełnie inny.

Leżeliśmy na plaży dwie godziny. To jest do nas niepodobne, bo zwykle plażowanie kończymy po kilkunastu minutach. Jednak wiosenna rześkość i cudowne słońce stworzyły idealną atmosferę do takiej NIEaktywności. Przy okazji przetestowaliśmy nasz nowy panel słoneczny, który prawdopodobnie umożliwi nam zupełną niezależność na przyszłych, długich wyprawach rowerowych, bo sprawdził się znakomicie.

Szlakiem R10 wzdłuż rzeki Tuja
Szlakiem R10 wzdłuż rzeki Tuja
Odpoczynek na plaży w pobliżu szlaku R10
Odpoczynek na plaży w pobliżu szlaku R10

Po odpoczynku na plaży pojechaliśmy szlakiem R10 do Krynicy Morskiej, gdzie po szybkich zakupach ruszyliśmy dalej w kierunku granicy Polski. Po drodze mogliśmy podziwiać przekop na Mierzei Wiślanej, której betonowe brzegi przyciągnęły znaczną liczbę turystów. Zaraz za miastem postanowiliśmy poszukać noclegu. I udało się to nam wyjątkowo szybko. A widoki mieliśmy niezapomniane. Morze, zachód słońca, cisza i spokój. Patrząc na spokojne wody Bałtyku, postanowiliśmy, że zmienimy nieco nasze plany i kolejny dzień spędzimy na niespiesznym rowerowym wędrowaniu po Mierzei Wiślanej, przenocujemy gdzieś nad morzem, a czwartego dnia ruszymy do Ostródy i jakoś to nadrobimy kilometrami.

Nocleg na dziko na Mierzei Wiślanej (szlak R10)
Nocleg na dziko na Mierzei Wiślanej (szlak R10)

Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy i cały następny dzień spędziliśmy na Mierzei. Szlak R10 jest tam zrobiony znakomicie i jazda po leśnych ścieżkach wśród pięknych sosen, mając za towarzystwo Morze Bałtyckie, była przyjemnością. Tym bardziej, że prawie nie było ludzi, a to takie rzadkie zjawisko nad morzem.

Pobierz gpx i zobacz więcej na velomapa.pl

Podjechaliśmy do kilku miejsc nad Zalewem Wiślanym. Wdrapaliśmy się na Wielbłądzi Garb - najwyższą wydmę na Mierzei, podjechaliśmy pad Skarpę nad Zalewem i odwiedziliśmy stary cmentarz w Piaskach. Po południu kierowaliśmy się w okolice Sztutowa, gdzie chcieliśmy znaleźć miejsce na nocleg. Obozowaliśmy kilka godzin nad morzem, a sen spotkał nad kilkadziesiąt metrów dalej, za wydmą, żeby ochronić się przed wiatrem. W końcu porządnie się wyspaliśmy, bo temperatura po zachodzie słońca nadal była dość wysoka.

Trasa rowerowa Mierzei Wiślanej - R10 z widokiem na Bałtyk
Trasa rowerowa Mierzei Wiślanej - R10 z widokiem na Bałtyk

Następnego dnia ruszyliśmy do Ostródy. Chcieliśmy ponownie zobaczyć hanzeatycki Elbląg, który zaskoczył nas swoim urokiem w zeszłym roku. I mimo naszej miłości do natury i chęci do unikania miast, przyjemnie było zobaczyć po drodze ładną architekturę.

Elbląg
Elbląg

Z Elbląga jechaliśmy do Ostródy niemal tą samą trasą, co pierwszego dnia. Niemal, bo wprowadziliśmy niewielkie modyfikacje. Przejechaliśmy przez miejscowość Nowina, pominęliśmy odcinek Szlaku Kanału Elbląskiego przy Jeziorze Drużno i skróciliśmy drogę z Marzewa do Małdytów, jadąc przez Sambród. To był przyjemny dzień i czuliśmy się bardziej wypoczęci i zrelaksowani niż na początku wyjazdu. Do Ostródy dojechaliśmy w bardzo dobrych humorach i jeszcze w pociągu zastanawialiśmy się, gdzie ruszymy za kilka, kilkanaście dni. Bo wycieczki rowerowe, a zwłaszcza z nocowaniem na dziko pod namiotem, to nasze uzależnienie.

Wycieczki rowerowe to nasz nałóg
Wycieczki rowerowe to nasz nałóg

Życzymy każdemu, żeby znalazł sobie tak przyjemny i zdrowy nałóg.

Zobacz też: Pętla do Rezerwatu Żródła Rzeki Łyny

Artykuł powstał z rowerowej pasji. Jeśli chcesz, możesz za niego podziękować, wspierając nas przez buycoffee.

Udostępnij

Podróżowanie na dziko

Dwóch rowerowych zapaleńców, miłośników wypraw z sakwami i namiotem.

Przemek - dotychczas pedagog pracujący z dziećmi, zastanawiający się nad dalszą karierą zawodową i realizujący się w planowaniu i odbywaniu podróży rowerowych. To on tworzy wszystkie wypociny na Facebooku;-)

Piotrek - informatyk pracujący tak, żeby zarobić, ale się nie narobić, a pozostały czas przeznaczyć na czerpanie radości z życia.

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera.

Okazjonalnie będziemy wysyłać email z nowościami o stronie, ciekawymi rowerowymi treściami oraz ofertami od partnerów. W każdej chwili możesz się wypisać.

Zapisz się

Najpopularniejsze artykuły